harrypotternaki
 
  Strona startowa
  Kontakt
  Bohaterowie
  Dramione
  => 1.Pierwszy dyżur
  => 2.Skończony kretyn
  => 3.Dlaczego to zrobiłeś...
  => 4.Poczułam straszliwy ból na nadgarstku
  => 5.Co zamurowało. Nie pijesz nie?
  => 6...A ty mnie całować?...
  => 7.Przytul dziewczynę, gdy godzina nadpłynie.
  => 8...Wiesz nie jesteś , aż tak obojętna jak rok temu...
  => 9.....Nie ładnie podsłuchać panie Malfoy.....
  => 10. ...Już cię więcej nie pocałuję...
  => 11. ... No ile miałem na ciebie czekać...
  => 12. ...Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Obiecuję. ...
  => 13. ...Ja jutro mam przystąpić do Zakonu Feniksa...
  => 14. ...Nie, nie wydam go...
  => 15. ...Przytulił mnie, ale nie odzywał się...
  => 16. ...Nie możesz zginąć, nie możesz mnie zostawić...
  => 17. ...Opadłam na dno, na samo dno, Ale czego?
  => 18. Czułam już, że opadam na dno. Czułam, że umieram...
  => 19. ...Ci Weasleyowie mają dar przeszkadzania...
  => 20. ...Kocham cię kocham. To tylko puste słowa...
  => 21. ...Porównaj go do siebie
  => 22. ...Ok powiedz gdzie indziej mam?...
  => 23. ...Zamienię ciszę w szept,zamienię jawe w sen, tylko bądź...
  => 24. Tym wszystkim kierowałam ja za pomocą ręki...
  => 25. Wtuleni w siebie pod niebem pełnym gwiazd...
  Park Rozrywki Harry Potter
  Bloodger czyli Harry Potter w miniaturkach :)
  Aktualności
  The Sims 4 Harry Potter
  Śmieszne memy Harry Potter
  Licznik
  Galeria
  Ksiega fanów Naki
5.Co zamurowało. Nie pijesz nie?

5. Co zamurowało. Nie pijesz nie?


11.09.2015



Za chwile miał byćorganizowany mecz  przez grupę Gryfonów. Planowałam być na nim, ale cośkierowało mnie całkiem gdzie indziej. Nie wiem gdzie szłam, nie wiem nawetdlaczego wyszłam z pokoju. Nie mam pojęcia, lecz nie czułam złości, nie byłamna niego zła. Musiałam się jeszcze dzisiaj z nim spotkać, przecież mam dyżur.Szłam przez korytarz z głową  pełną myśli, aż poczułam, że opadam naścianę tak jakby ktoś mnie osłabiał za pomocą zaklęcia. Upadłam na podłogę, poczym rozglądnęłam się czy ktoś stoi w pobliżu. Nikogo nie zobaczyłam. Leżałamchwilę oparta o ścianę. Czułam sie okropnie, nie miałam siły by się podnieść.Po chwili zobaczyłam wyłaniającą się zza rogu postać. 
-To ty zrobiłeś? – zapytałam się widząc twarz Malfoy. Pierwsza myśl to całuje iznowu robi to samo.
-O co ci chodzi? Co ja zrobiłem? – zapytał zdziwiony.
-Nie udawaj wiem, że to ty przed chwilą mnie osłabiłeś.
-Tak, tak na pewno ja siebie, też co? – zadrwił do siebie

-Hy? – podszedł do mnie ipomógł wstać. 
-To nie ja, ale domyślam się kto.
-Kto?- zapytałam zaskoczona.
-Voldemord – powiedział i odszedł. Zerknęłam na zegarek była dwudziesta.Skierowałam się w stronę błoni, gdzie miał być za kilka minut mecz. 
-Hej – zagadnął mnie Harry.
-A to ty. Cześć.
-Co się stało. Nie byłaś za miła, gdy skończyliśmy tańczyć.
-A o to chodzi. Malfoy pociągnął mnie mocno za rękę.
-Wiesz, wiem, że nie powinienem ale ja wiem co się wydarzyło, gdy wyszedłem,cofnąłem się i zobaczyłem was. 
-Harry między nami nic się nie wydarzyło to znaczy… . Nie powiesz nikomuprawda?
-Tak postaram się – pocałowałam się z wrogiem Harrego. Dopiero teraz sobie touświadomiłam, ale nie obwiniałam się za to. Jakieś dziwne myśli mówiły mi, zeon jest inny, sama nie wiem. Szliśmy przez korytarz szkolny lecz nieodzywaliśmy się do siebie.
-Wiesz już jest dwudziesta chyba jednak nie pójdę na mecz, za godzinę mamdyżur- tak na prawdę to nie miałam ochoty grać. W szczególności nie, gdy byłtam Harry, głupio bym się czuła.
-Jasne rozumiem. To na razie. A i o której jutro próba?
-O 12:00, pa – powiedziałam i odbiegłam. Pobiegłam do PW Gryfonów. Przelazłamprzez dziurę pod portretem i wskoczyłam na kanapę. W czasie siedzenia imyślenia wpadłam na pomysł. Po jakimś czasie wpatrywania sie w roztańczonepłomyki w ogniu zerknęłam na zegarek, dochodziła dziewiąta. Zerwałam się zkanapy i pobiegłam pod gabinet profesora.
-No, nareszcie – powiedział od niechcenia i poszliśmy.
-Musisz mi pomóc – wypaliłam
-Ja tobie? Chyba śnisz.
-Nie wcale nie śnie, musisz i tyle.
-Granger, Granger na stare lata w głowie ci się poprzewracało – zadrwił.
-Chodzi mi o to całe osłabienie – mówiłam nie zwracając uwagi na jego słowa-Mówisz, że to wina Voldemorda, jeżeli tak to twój ojciec pewnie będzie o tymwiedział.  Dlaczego i w ogóle.
-Tak na pewno będzie o tym wiedział nawet ja to wiem. Ale mówiłem ci już, żenie masz co liczyć na moją pomoc.
-Po prostu pójdziemy do twoich rodziców i ich wszystko wypytasz, to znaczytwojego ojca. Ale czekaj wiesz dlaczego?
-Wiem. I nawet o tym nie myśl. Nie pomogę ci. Ponieważ teraz również martwięsię o swoją skórę również z tego powodu co ty, chociaż nie dosłownie. A w ogóleco ja będę z tobą gadać, kim ty dla mnie jesteś? - Malfoy jużstał.

 

- Jestem przecież twoimwrogiem – uśmiechnęłam się lekko – No i pocałowałeś mnie –dodałam

 

-Tak masz rację alezrobiłem to tylko żebyś nie była zła. Bo to nie ja cię złapałem za tą rękę –ciągnął.

 

-Co? O co ci chodzi–zdziwiłam się.

 

-Nie muszę ci tego mówić.–znalazł się koleś z tajemnicami.

 

-A właśnie, żemusisz.  Wiem co o mnie myślisz. Zwykła szlama, ale powiedzieć mi musisz.

 

- Ok. Chcesz wiedzieć towiedz, potem będziesz cierpieć – powiedział – I nie tylko ty – dodał. A ja naniego się popatrzyłam ze zdziwieniem.

 

-Voldemord z moim ojcemszczerzą bardzo tajemnic Voldemorda.  Dlatego gdy tylko jesteś obok mniewchodzą do mojej głowy i mną sterują.  Jesteś mądra, więc boją się żebyśwszystkiego się nie domyśliła od mnie. Czyli tych tajemnic i w ogóle.

 

-Aha – zamruczałam – Wieszmój pomysł, by się teraz właśnie sprawdził. Dowiedziałabym się co mi grozi i wogóle.

 

-Czy ty myślisz? Przecieżoni mogą się czegoś domyśleć i spróbować cię osłabić tak by sprawdzić czy umnie w domu jesteś ty – powiedział, a ja otworzyłam usta szeroko, dopiero pochwili zrozumiał, że się wygadał. Przywarł mnie do ściany, żebym nigdzie mu nieuciekła.

 

-Nawet się nie waż jeszczeraz pociągnąć mnie za język. Nie będę nas narażał.

 

-Nas?

 

-A tak bo widzisz ciebiena razie tylko osłabiają, a mi grozi śmierć za zdradzenie tajemnic no i zazadawanie się z tobą np. za całowanie cię. Gdy ciebie osłabili ja dostałemcrucio. Nawet mój ojciec mi nie daruje, a może szczególnie on.  –powiedział i puścił mnie.

 

-Nie wiedziałam –powiedziałam spokojnie. Zrozumiałam sens jego ostatnich słów, współczułam mu.Tak, ja Gryfona, szlama  współczuła wrednemu Ślizgonowi -Malfoyowi.

 

-Idziemy do pokoju –powiedział i poszedł, ja szłam koło niego. Nie odzywaliśmy się. Gdy weszliśmydo pokoju wzięłam bez słowa piżamę i weszłam do łazienki. Zanurzyłam się wodprężającej kąpieli i położyłam się do łóżka. Nie mogłam uwierzyć. Niechciałam. Czułam, że odpływam, zemdlałam. Leżałam na łóżku w pokoju nieprzytomna. Poczułam jak na twarzy mam zimną wodę , ocknęłam się, Malfoy siedziałna podłodze z jakąś butelką, gdzie niegdzie było widać na jego szacie krew.Chciałam mu pomóc, ale nie miałam siły by nawet się zgiąć. Po chwili zasnęłam.Mój sen był długi, ponieważ obudziłam się dopiero o 11:00. Podniosłam się izobaczyłam na blacie karteczkę.

 

 

 

     Dzisiajmuszę spotkać się z ojcemi w ogóle. Możesz pójść ze mną.

    Ale jak coś pójdzie nie tak to już po tobie. Życie jeszcze   mi wmiarę miłe. Pomyśl w kogo się zamienisz.

 

                                                              

 

                                                              Malfoy.

 

 

 

Uśmiechnęłam się i szybkozaczęłam szykować do próby. Znalazłam kilka piosenek, które będą musiałyzaśpiewać pary. Każda po jednej. Doszła dwunasta. Wszyscy przyszli aleoczywiście pan Malfoy się spóźniał.

 

-Gdzie on jest? – mruknąłHarry

 

-Może zaraz przyjdzie–głupia próbowałam go usprawiedliwić.

 

-Co? – zapytał sięGryfon.Wiedziałam, że on będzie mnie męczył za tamten pocałunek. Po kilkuminutach wszedł.

 

-No ile można było czekać?–zadrwił Potter.

 

-Niestety żyjesz, więcmożna długo – zadrwił.

 

-OK. Znalazłam piosenki.Pansy i Cedrik – podeszłam do Pansy i pociągnęłam leciutko za włosy wyrywającprzy tym kilka. Na szczęście nic nie zauważyła

 

-………. No i ja i Malfoy–Hate that I Love You. Mamy nową choreografię do piosenki Always albo inaczej Ihate you I love you. Ok. tańczymy słów piosenek nie będziemy się uczyć napróbach każdy sam ma się nauczyć ok? Ćwiczymy – zakończyłam gadkę ipoustawiałam wszystkich na określone miejsca – Dobra Malfoy podnieś mnie dogóry i kręć się, jak powiem stop, postawisz mnie na ziemię i zejdziesz ze,,sceny” – chłopak nie chętnie ruszył się z miejsca. Muzyka zaczęła lecieć, aten podniósł mnie do góry. Kolejna scena kiedy dziwi mnie jego siła. Niejestem, aż tak lekka, aby trzymać mnie nad swoją głową i się kręcić.Powiedziałam stop i delikatnie zsunął mnie na dół, a ja zjechałam po jegociele. I popatrzyłam się w te zimne oczy.

-Ok. teraz wszyscy razem.Resztę zaraz pokarzemy – powiedziałam po chwili jakby przytomniejąc.Ustawiliśmy się. I włączyłam muzykę. Nie spodziewałam się, ale oprócz Malfoyanawet Harry nie miał siły by podnieść leciutką jak piórko Parkinson. fiolka

 

-Co Potter siły się niema? –zadrwił blondyn.

 

-Zamknij się Malfoy–powiedział jakby lekko zawstydzony Gryfon. Trafił w jego czuły punkt.Siedziałam z głową spuszczoną w dół.

 

-Dobra zrobimy tak jak zMalfoyem na środku, a wy po bokach. Będziecie trzymali je za biodra – wpadłamna pomysł.

- Jak nalegasz – usłyszałamod Pottera i Diggoryego. Cedirk też wyraźnie był zamieszany. Zaczęliśmytańczyć, mimo wszystko wychodziło nam to dobrze. To znaczy mi i Malfoyowiwięcej niż dobrze, ale trzeba patrzeć na wszystkich. Próba zakończyła się oszesnastej. Wszyscy wyszli, a ja padłam na kanapę. Zamknęłam oczy w ramachrozmarzenia się. Ale usnęłam.

 

-Granger wstawaj –poczułam jak Malfoy próbuje mnie obudzić. Otworzyłam oczy.

 

-Ubieraj się, idziemy –prychnął. Podniosłam się i poszłam do łazienki gdzie miałam przyszykowanąsukienkę.Włożyłam ją i wpakowałam do torebki dwie fiołki eliksiruwielosokowego.

 

-No nareszcie myślałem, żejuż nigdy się nie pozbierasz – powiedział Malfoy.

 

-Dobra idziemy – niechciałam aby się rozmyślił. Szliśmy przez ciemne ulice oświetlone lekkim światełkamitu, czy tam.

 

-Dlaczego tak nienawidziszHarrego i Rona? – dałam temat

 

-Z tego powodu co ciebie.

 

-Nie ja jestem szlamą,dlatego mnie nienawidzisz.

 

-Jeszcze dlatego, zetrzymasz z Potterem – dobra nic mi nie chce powiedzieć. Zamknęłam się. Szłam zanim, aż w końcu zatrzymał się. Przeszedł przez żywopłot, a mnie zostawił podrugiej stronie.

 

-Mam zrobić to samo?–zapytałam mało logicznie

 

-Zgadłaś. Ale najpierw towypij. – dlaczego on jest takim wrednym kretynem. Wyciągnęłam z torebki jednąfiołkę i wypiłam jej zawartość. Przeszłam przez żywopłot. Zobaczyłam piękny iogromny dom. Nad wejściem znajdował się napis ,,Dwór Malfoyów”.

 

-Dobra nie robimy sobie nazłość i zachowujemy się jak, jak – nie mogło mu to przejść przez gardło – para–no nareszcie.

 

-Ja, wytrzymam od nierobienia ci na złość. A ty?

 

-Poświęcę się. Ale tylkodzisiaj.

 

-To i tak będzie sukces–mruknęłam do siebie. On prawdopodobnie to usłyszał, ale olał. Zadzwonił dodrzwi złapał mnie za rękę.

 

-Witajcie – otworzył drzwiLucjusz. Zdziwiłam się odkąd pamiętam zawsze był ponury i warczał dokażdego.Teraz był uśmiechnięty i … i… no dobra i miły. Zdjęłam za pomocąMalfoya  kurtkę i razem z nim weszłam do pokoju. Stół był ładnieprzygotowany.

 

-Witaj synu – z kuchniusłyszałam głos Narcyzy – Malfoy poszedł do kuchni zostawiając mnie z nim.

 

-Proszę usiądź –powiedział starszy Malfoy. Usiadłam jak powiedział, nie chciałam mu podpaść. Pochwili przyszedł Malfoy. Usiadł koło mnie, a potem nachylił się nad mną.

 

-Rozmawiałaś z nim?–wyszeptał

 

-Nie, nie mam odwagi–odpowiedziałam również szeptem.

 

-Wiedziałam – odchyliłsię.Do pokoju weszła Narcyza.

 

-Witam cię Pansy–uśmiechnęła się.

 

-Dzień dobry – podniosłamsię z miejsca i podałam jej rękę. Usiadła, a ja chwilę się jej przypatrywałam.Potem zaczęła coś do mnie mówić i tak potoczyła się nasza rozmowa. NatomiastDracon rozmawiał ze swoim ojcem. Po godzinie poszłam do łazienki, aby wypićkolejną fiołkę. Gdy przyszłam na stole zobaczyłam butelkę whisky. Usiadłam naswoim miejscu.

 

-Co zamurowało. Niepijesz, nie? – nachylił się.

 

-A założymy się? Jakwypiję dwie albo nie, trzy szklanki odczepisz się od Pottera i Weasleya.

 

-Jasne. Jak ja wygram ty…ty nie będziesz się nabijała, że ja i Parkinson, bo obrzydzenie mnie bierze.

 

-Zgoda – uśmiechnęłam sięz satysfakcją, a on podniósł głowę.

 

-Nalać ci, Pansy –usłyszałam głos Narcyzy.

 

-Dobrze – minęło półgodziny, a potem dochodziło do minięcia następnej godziny. Udało się wypiłam zniesmakiem trzy szklanki.

 

-My już musimy iść–powiedział Dracon.

 

-Dobrze odprowadzę was dodrzwi. – powiedziała blondynka. Ubraliśmy się i wyszliśmy. Na końcu usłyszałamjak Mafloy mówi do niej trzymaj się  czy coś w tym stylu. Pomachała namręką, a ja odwzajemniłam się jej.

-Ha wygrałam teraz już nietkniesz chłopaków – powiedziałam gdy przeszliśmy przez żywopłot.

 

-Ale nie do końca życia–uśmiechnął się.

 

-Masz bardzo miłą mamę.

 

-Tak ona jest miła. Inawet potrafi kochać nie to co mój ojciec.

 

-I ty –zażartowałam.Doszliśmy do pokoju i położyliśmy się spać.

 

-Śpisz? – zapytałam

 

-Nie

 

-Słyszałam jak twój ojciectraktuje twoją mamę. Dlaczego to robi.

 

-Może jutro ci powiem.Teraz idę spać – wiem, że coś jest, coś dzięki czemu on tak się zachowuje wnocy.

 
   
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja