harrypotternaki
 
  Strona startowa
  Kontakt
  Bohaterowie
  Dramione
  => 1.Pierwszy dyżur
  => 2.Skończony kretyn
  => 3.Dlaczego to zrobiłeś...
  => 4.Poczułam straszliwy ból na nadgarstku
  => 5.Co zamurowało. Nie pijesz nie?
  => 6...A ty mnie całować?...
  => 7.Przytul dziewczynę, gdy godzina nadpłynie.
  => 8...Wiesz nie jesteś , aż tak obojętna jak rok temu...
  => 9.....Nie ładnie podsłuchać panie Malfoy.....
  => 10. ...Już cię więcej nie pocałuję...
  => 11. ... No ile miałem na ciebie czekać...
  => 12. ...Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Obiecuję. ...
  => 13. ...Ja jutro mam przystąpić do Zakonu Feniksa...
  => 14. ...Nie, nie wydam go...
  => 15. ...Przytulił mnie, ale nie odzywał się...
  => 16. ...Nie możesz zginąć, nie możesz mnie zostawić...
  => 17. ...Opadłam na dno, na samo dno, Ale czego?
  => 18. Czułam już, że opadam na dno. Czułam, że umieram...
  => 19. ...Ci Weasleyowie mają dar przeszkadzania...
  => 20. ...Kocham cię kocham. To tylko puste słowa...
  => 21. ...Porównaj go do siebie
  => 22. ...Ok powiedz gdzie indziej mam?...
  => 23. ...Zamienię ciszę w szept,zamienię jawe w sen, tylko bądź...
  => 24. Tym wszystkim kierowałam ja za pomocą ręki...
  => 25. Wtuleni w siebie pod niebem pełnym gwiazd...
  Park Rozrywki Harry Potter
  Bloodger czyli Harry Potter w miniaturkach :)
  Aktualności
  The Sims 4 Harry Potter
  Śmieszne memy Harry Potter
  Licznik
  Galeria
  Ksiega fanów Naki
22. ...Ok powiedz gdzie indziej mam?...

22. …Ok powiedz gdzie indziej mam?….

Obudziłam sięwłaśnie ze snu. Otworzyłam oczy ze świadomością, że już ósmy tydzień muszę użerać się z członkami zakonu, z ojcem. Przez tydzień nie widziałam Dracona. Słyszałam plany działania zaatakowania śmierciożerców. Przynajmniej widziałam codziennie, Harrego, Ginny i Rona, którzy są członkami. Byłam pewna, ze zobaczę ich dopiero w Norze. Jednak okazało się inaczej i bardzo się z tego cieszę. Ubrałam się i zbiegłam na dół na śniadanie. 
-Kiedy będę mogła gdzieś wyjść? – zapytałam po chwili

-Do końca wakacji nie ruszasz się z domu – powiedział ojciec.
-No dobrze – mruknęłam z uśmiechem na twarzy. Przecież wiedzą, ze nie jestem głupia. Potrafię przecież złamać te wszystkie czary.
-Gdzie jest moja sowa? – ponownie zapytałam
-Na strychu – powiedziała matka, a ojciec spojrzał na nią złowrogo. Słyszałam już kilka razy ich wymiany zdań o mnie. Po śniadaniu poszłam na górę. Otworzyłam szeroko okno. Stanęłam na parapecie i po chwili skoczyłam. Nie, nie jestem wariatką. Za jednym machnięciem różdżki opadłam normalnie bez żadnych urażeń na ziemię. Zaczęłam biec w stronę rzeki. Tak zobaczyłam ten stary znak. Przeszłam obok niego po czym walcząc z wysokim trawami dostałam się do murku, a obok niego płynęła woda. Siedziałam na murku bawiąc się wodą. Po chwili zobaczyłam odbijającą się w wodzie postać. Śmierciożerca. Obróciłam się raptownie i podniosłam się do góry.
-Przyszedłeś mnie zabić? – zapytałam na przywitanie – Nie krepuj się śmiało. Byle szybko – podeszłam do faktu, że umrę z honorem. 
-Nie bronisz się?- śmierciożerca miał taki głos, tak przypominał mi kogoś.
-Nie was jest pewnie więcej, a ja jestem sama. 
-No dobra chodź – powiedział i popchał mnie do przodu. Miał na sobie maske i czarną szatę, charakterystyczny strój dla tych typków. 
-Dlaczego wy wszyscy jesteście takimi pajacami – mówiłam idąc przed chłopakiem.
-Wszyscy?
-Nie koniecznie znam jednego, który na mój gust pajacem nie jest – gadałam z nim jak z dobrym znajomym tylko, że ja go obrażałam, a on mnie ciągle popychał do przodu. 
-Hej, daj se spokój z tymi popychankami – powiedziałam obracając się w stronę towarzysza. Spojrzałam w oczy, które wpatrywały sie we mnie. Poznałam te oczy. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i zaczęłam iść dalej przed siebie. Po minucie obróciłam się raptownie i straciłam chłopakowi z głowy maskę
-Witaj kochanie – uśmiechnęłam się
-Mały mistrz – pocałował mnie. Od pewnego czasu znowu poczułam smak jego ust.
-Zatłukę cię za te popychanki 
-Ja mam się bać ciebie? Słonko chyba żartujesz – zadrwił
-Nie żartuję – powiedziałam uśmiechając sie przebiegle.
-No dobrze wiesz, że ci nic nie zrobię, również wiesz, że teraz jest wojna śmierciożercy kontra zakon, a ja prowadzę moja księżniczkę na śmierć -teraz to jego usta wykrzywił uśmiech
-O kurczę, coś tam gadali… No tak stoją tam – powiedziałam i pomachałam w jedną stronę. Tak wiem, zachowałam sie jak idiotka, ale co tam poradzą sobie. Mojej matki nie było. Co do stracenia.
-Miona czy ty jesteś głupia? – popatrzyłam na niego głupio.
-Nie. Ja specjalnie tak. Bo oni się jeszcze bardziej na mnie wściekną, a szczególnie mój ojczulek. I dobrze niech się trochę podenerwuje -tłumaczyłam
-Jesteś nienormalna 
-Nie interesuje mnie to. Ja sobie poradzę tyle wiem. Gdyby była sama to co innego, ale w końcu mam ciebie 
-O nie. Ja sie do tego nie pcham. Mnie nie mogą znienawidzić – tłumaczył się
-No dobrze to idę do nich, a ty do nich – powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka, który mocno przytulił mnie do siebie.
-Miej oko na okno – powiedział po czym poszedł w swoją stronę. No tak, skierowałam się do ‚swoich’. Myślałam jak to ojciec będzie mnie zabijał po czym skrzywiłam się i zaskoczyłam wszystkich.
-Witajcie kochani – mruknęłam.
-Kochani? Czy ty chciałaś nas pozabijać – podbiegł do mnie ojciec.
-Tak pozabijać – dołączył sie do niego Ron. Chciałam wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.
-Ron poradzę sobie sam – rudzielec kiwnął głową – Jak mogłaś całować sie z tym śmierciożercą w tym miejscu
-Ok powiedz gdzie indziej mam?- byłam w świetnym nastroju. Spojrzałam ukradkiem na Ginny. Śmiała sie w najlepsze. 
-Nie… ja z tobą nie wytrzymam – wrzasnął
-Tak nie wytrzyma – krzyknął rudzielec. Ok zaczęłam się śmiać.
-Wy to naprawdę potraficie doprowadzić do łez. Nie myśleliście nad kabaretem oboje? – zapytałam śmiejąc się.
-Nastolatki – jęknął ojciec
-Tak są okropne – usiadłam obok Ginny i znów po tych słowach wybuchłyśmy śmiechem. 
-Idą – wrzasnął ktoś znajdujący się w schronie. Podniosłam sie z krzesła i zerknęłam na towarzyszy, którzy uśmiechali się przebiegle. Zobaczyłam szereg śmierciożerców maszerujących w nasza stronę.
-Ja się do walki nie piszę – wrzasnęłam.
-O nie złotko. Piszesz się. Jesteś członkiem zakonu – tłumaczył mi ojciec
-No tak masz to po bracie.  Rozkazujesz nie zważając na szkody. Jak będę leżała martwa w rowie co powiesz mamie – ponownie mój ton głosu był wzburzony
-Trzymaj różdżkę w pogotowiu.  Ja z Harrym, Ronem, Remusem, Snapem idziemy na prawo, reszta razem z moją córusią – spojrzał na mnie niby z taką satysfakcją – na lewo – teraz to ja spojrzałam na niego mściwie.Wiedziałam, że będę ofiary tej walki, a jak zginę albo Draco albo Ginny i Harry. Jęknęłam przeciągle po czym razem ze swymi poszłam na lewą stronę. Poszliśmy walczyć na śmierć i życie nie świadomi niczego.

 
   
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja